„Malucha” nie trzeba przedstawiać chyba nikomu. Choć technicznie wiele w nim niedoskonałości, nie jedna osoba marzy, by mieć swój własny egzemplarz w garażu. To ciekawe, że w czasach, kiedy tak bardzo cenimy sobie komfort i wygodę, samochód który nie jest ani szybki, ani przestronny, i tak pozostaje kochany przez wielu. Podejrzewam, że wielką rolę odgrywają tutaj sentymenty, bo któż z nas nie miał okazji przejechać się Fiatem 126p. Niemalże każdy ma jakieś wyjątkowe wspomnienia związane z maluchem. Jednym kojarzy się z wakacyjnymi wyjazdami nad morze czy w góry, a nawet za granicę, dla innych znowu jest to pierwszy samochód, jakim mieli okazję kierować. W wielu rodzinach, przed zakupem malucha, nigdy się nie podróżowało, nawet do miejsc oddalonych o kilkadziesiąt kilometrów, nie mówiąc o dalszych wojażach. Odwiedziny u rodziny czy załatwianie spraw „w mieście” kojarzyły się natomiast z tułaczką autobusem czy pociągiem, który jeździł niezwykle rzadko, albo nie przyjeżdżał wcale. Kupno malucha dla wielu okazało się furtką do upragnionej wolności. Wreszcie mogli po prostu wsiąść za kółko i pojechać w obrany przez siebie cel czy to w celach rozrywkowych, czy też do lekarza, do apteki.
Rozpoczęcie produkcji Fiata 126p było zdecydowanie wyjątkowym wydarzeniem w historii polskiej motoryzacji. Wszystko zaczęło się w 1971 r, kiedy włoski FIAT S.A podpisał umowę z z PHZ PM POLMOT, dzięki której Polacy otrzymali licencję na produkcję malucha w naszym kraju. 1 stycznia 1972 roku doszło do oficjalnego powstania Fabryki Samochodów Małolitrażowych, która obejmowała fabrykę w Tychach oraz Bielsku-Białej. To właśnie tam w latach 1973-2000 z taśm produkcyjnych zeszło 3 318 674 egzemplarzy Polskiego Fiata 125p w różnych, wciąż ulepszanych, wersjach. Maluchem polskiej produkcji cieszyli się nie tylko Polacy, ale i tysiące kierowców za granicą, gdzie eksportowano ten czterokołowy wytwór FSM.
Co ciekawe, w roku 1973 PKO rozpoczęło przyjmowanie swego rodzaju zaliczek na kupno Fiata 126 p. Oficjalna cena malucha wynosiła wówczas 69 000 zł, co przy średniej pensji 3-4 tys. zł było kwotą dosyć dużą, choć nie nieosiągalną do zdobycia. Na giełdach samochodowych ceny malucha osiągały pułap aż 110 000 zł. Zarówno potrzeba wprowadzenia „zapisów” na kupno samochodu, jak i póżniej jego cena na rynku pokazują tylko, jak bardzo pożądany był to pojazd. Powodem tego zapewne były oficjalne informacje, jakie krążyły o Fiacie, iż ma być to samochód „nieduży, prosty w obsłudze, tani w eksploatacji, a jednocześnie pojemny – czteroosobowy.”* O ile nad jego pojemnością można byłoby dyskutować, zwłaszcza w kontekście dzisiejszych pojazdów, tak pozostałe obietnice spełniono bez zarzutu. Naprawa malucha była zajęciem niezwykle łatwym, a do tego nie wymagała żadnych, skomplikowanych narzędzi. Do dziś krążą legendy o reperowaniu paska klinowego przy pomocy damskich rajstop czy odpalaniu z użyciem kija od szczotki. Odrębną kwestią jest tutaj awaryjność tego pojazdu, która była znana każdemu jego posiadaczowi. Jak widać jednak, nie przeszkadzało to w tym, by Fiata 126p pokochało miliony Polaków.
Polacy kochali, kochają i zapewne będą kochać nadal kultowego malucha. Dziś, podobnie jak niemalże 50 lat temu, ceny tego samochodu-legendy sięgają rzędu nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych. Jedyną różnicą jest to, że każdy pożąda egzemplarza o jak najstarszym roczniku. Mnie udało się kupić malucha z 1975 roku o przebiegu 50 000 km, co uważam za wielki łut szczęścia. Jak na wówczas ponad 40- letni samochód, okazał się bardzo zadbany, w związku z czym jego elementy w 99,9% zachowałem w oryginalnej formie. Renowacja pojazdu objęła przede wszystki, polerowanie lakieru, elementów chromowanych oraz odświeżenie tapicerki, elementów plastikowych i ze stali nierdzewnej. Nie obyło się oczywiście bez zabezpieczenia nadwozia woskiem, który to proces powtarzam co jakiś czas.
Mam ogromną przyjemność mieć w posiadaniu nie tylko „malucha” ale i jego starszego brata – Fiata 500 Nuovo, o którym więcej opowiem Wam już wkrótce.
*Cytat pochodzi z książki „Fiat 126p – Mały Wielki Samochód” autorstwa Aleksandra SowyMa

