Amore mio … włoska 500-tka

Fiat 500

Amore mio … włoska 500-tka

Wspominałem Wam już co nieco o kultowym w Polsce „maluchu”, dziś przyszedł czas na krótką opowiastkę o jego starszym bracie z Włoch. Równie małym, ale tak samo uwielbianym i pożądanym. Mowa oczywiście o Fiacie 500. Chyba żaden samochód nie kojarzy się z Włochami tak bardzo, jak właśnie „pięćsetka”. To niesamowite, jak doskonale pojazd ten wpisuje się w krajobraz Italii,  jak jego design pięknie współgra z urokiem włoskich kamieniczek, jak idealnie wtapia się w tło bujnej roślinności i błękitnych wód. 

Podobnie jak nasz rodzimy Fiat 126p, Fiat 500 zmotoryzował Włochy. Choć „500” miała swojego poprzednika w postaci Fiata „Topolino”, to właśnie jej produkcja zrewlucjonizowała włoski rynek motoryzacyjny. Fiat 500 okazał się o wiele bardziej komfortowy i od razu zyskał sympatię Włochów. W tak niewielkiej przestrzeni mogło się pomieścić aż 4 pasażerów, a nie tylko 2, jak w przypadku „Topolino”. Natomiast wspólnym mianownikiem, który łączy te dwa pojazdy, jeśli chodzi o design, jest odsuwany do tyłu dach. Z tego rozwiązania Dante Giacosa, twórca obu samochodów, ani myślał zrezygnować. Wszak w ciepłym, południowym klimacie odsuwany dach jest rozwiązaniem po prostu oczywistym. Miało to także wymiar ekonomiczny, gdyż pozwalało ograniczyć zużycie cennej wówczas stali. 

Pierwsze sztuki Fiata 500 opuściły fabrykę w 1957 roku. Co ciekawe, liczba „500” nie jest tutaj przypadkowa. Nawiązuje do pojemności skokowej silnika, która wynosiła, jak już się zapewne domyślacie- blisko 500 cm3 (dokładnie 479 cm3). Benzynowy silnik o dwóch cylindrach, o mocy 13,5KM chłodzony powietrzem montowany był, co ciekawe, tylko w pierwszej wersji pojazdu – Economica. W wersji Normale moc wynosiła już 15 KM. W 1958 pojawiła się wersja Sport z silnikiem o mocy 21,5 KM. Koncern jednak nie próżnował i tak końcem 1960 roku z fabryki zaczęły wyjeżdżać egzemplarze sygnowane jako 500 D, gdzie montowano silnik o parametrach 499 cm3 pojemności skokowej i 17,5 KM. Urozmaicono także design pojazdu m.in. poprzez umieszczenie kierunkowskazów pod reflektorami oraz zastosowanie krótszego dachu. W tymże roku pojawiła się także prawdziwa gratka dla miłośników większej przestrzeni – Fiat Giardiniera w wersji kombi. W następnych latach również nie próżnowano i tak pojawiały się kolejne innowacje w postaci modeli 500 F, 500 Lusso, 500 R. Różnice opierały się głównie na zwiększonej pojemności skokowej i drobnych zmianach w zakresie designu, choć pokuszono się także o np. wzmocnienie sprzęgła czy przekładni głównej. Ostatni egzemplarz zjechał z taśmy produkcyjnej w 1975 roku.

Co ciekawe, Fiat 500 podbił również serca Amerykanów, którzy dziś kojarzą nam się raczej jako miłośnicy dużych samochodów o zadziornym designie. Tymczasem eksport Fiata 500 do Stanów Zjednoczonych rozpoczął się już w 1957. Nie mogło go zatem zabraknąć na wystawie The Value of Good Design” w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Nowym Jorku (MoMA). Amerykanie bowiem docenili zarówno kompaktowość i ekonomiczność Fiata 500, jak i jego wyjątkowy styl – niebywale elegancki i gustowny. Fiat 500 to nie tylko samochód, ale i jeden z wspaniałych symboli odrodzenia się powojennej Europy. Tym bardziej, że był to samochód dostępny niemalże dla wszystkich, nie tylko tych zamożnych i wpływowych.

Nie zaskoczę Was pewnie informacją, że kultowa „pięćsetka” skradła także i moje serce. Posiadanie tego pojazdu stało się moim marzeniem już kilkanaście lat temu podczas pierwszych podróży do Włoch. I choć Italię początkowo odwiedziałem głównie w celach zarobkowych, zakochałem się w niej bez pamięci. Zawsze z wielką przyjemnością wracam do tego niezwykle malowniczego kraju i z utęsknieniem czekam na każdą kolejną wycieczkę. Niezmiernie się cieszę zatem, że tutaj, w Polsce, mogę mieć choć namiastkę tej cudownej kultury i niepodrabialnego klimatu w postaci własnego egzemplarza Fiata 500F z roku 1967.  

Udostępnij

Zostaw komentarz